sobota, 22 września 2012

hunterlividedamsels



The Hunter, reż. Daniel Nettheim


Dzieło Nettheima można pomyślnie streścić pisząc po prostu: „Willem Dafoe szuka diabła tasmańskiego.” Interpretacja jest dowolna, chociaż film dosłownie o tym opowiada. Ciężko oprzeć się dzikim terenom Australii, obecność Dafoe urozmaica wszelkie obserwacje o wymiar filozoficzny. Doszedłem do wniosku, że to jeden z niewielu aktorów, u których wybuchy emocji naprawdę się liczą. Ciężko się z nich otrząsnąć. Podobnego uczucia doświadczymy oglądając „Myśliwego”. Szkoda, że dość często pojawiają się w nim problemy narracyjne. Nettheim wyraźnie lubi wizualne schematy, ale po jakimś czasie robią się monotonne, przez co seans z przyjemności staje się obowiązkiem (np. powtarzające się kilkukrotnie panoramiczne ujęcie jazdy samochodem). 3/5

Livide, reż. Alexandre Bustillo, Julien Maury


Pamiętam, że „Najście” Bustillo i Maury’ego wywarło na mnie kolosalne wrażenie. Rzadko spotyka się stylistykę torture porn ubraną w płaszczyk koszmaru sennego. Duet reżyserski powrócił do bajkowej konwencji w „Livide”, dużo delikatniejszym horrorze z okrwawionymi baletnicami, tajemniczymi posiadłościami i starymi kobietami w śpiączce. Wspomniana śpiączka grozi niestety publiczności, ponieważ film nie stroni od gatunkowych klisz, wprowadza za dużo umownych sytuacji, pokracznie balansuje między realizmem i fantastyką pozbawioną jakiejkolwiek logiki. Sytuacja ulega poprawie jedynie dzięki talentowi francuzów do tworzenia zapadających w pamięć motywów wizualnych. Zmarnowana obecność wybitnych aktorek, Beatrice Dalle i Christine Jacob. 2/5

Damsels in Distress, reż. Whit Stillman


Cóż za rozkoszny i czarowny film! Nieczęsto używam przymiotników tego rodzaju, ale w przypadku „Pannic w opałach” wręcz cisną się na język. Z wierzchu wydaje się, że Stillman stworzył przesłodzony obraz szkolnych konwenansów, co jest wrażeniem mylnym. Piękne i wyjątkowo sztuczne dialogi mają autoparodystyczny charakter, postacie są celowo przewidywalne, „podziały kastowe” między postaciami cechują się subtelnością skrobnięcia paznokciem po tablicy. Ta karykaturalność to prawdopodobnie największa zaleta filmu Stillmana. Na deser: pokaz umiejętności aktorskich Grety Gerwig. 3,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz