wtorek, 4 września 2012

podsumowanie tyg

Jeszcze nie wiadomo. Być może taki rodzaj postu zostanie cotygodniową tradycją. Zależy od tego, czy będę miał wystarczającą siłę woli do pisania. Wytłumaczę więc formułę. Krótko recenzuję wszystkie lub większość filmów, które widziałem w danym tygodniu. Ok?

28.08 - 04.09.2012

Żółty szalik, reż. Janusz Morgenstern



Film Morgensterna napędzany przerażająco adekwatną grą aktorską Janusza Gajosa to bardzo realistyczne studium alkoholizmu, które unika nadmiernego dydaktyzmu. Dialogi Jerzego Pilcha są wyjątkowo dźwięczne i bogate językowo, ale nieraz rażą sztucznością. 3,5/5

Wolf (Wilk), reż. Mike Nichols 




Atrakcyjność dreszczowca (bo ciężko nazwać go horrorem) jest zasługą dwóch Włochów - Ennio Morricone, który stworzył do filmu energiczną i klimatyczną ścieżkę dźwiękową oraz Giuseppe Rotunno, autora wysmakowanych zdjęć opierających się na idealnie wykalkulowanych zbliżeniach i  oświetleniu. Film wygląda dość staromodnie, przypomina horrory z lat 40. (m.in. "Cat People"). Nie wolno też pominąć magnetycznego seksapilu Michelle Pfeiffer i przezabawnej groteskowości Jacka Nicholsona. 3,5/5

Vincere (Zwycięzca), reż. Marco Bellocchio





Rdzeń filmu stanowi Giovanna Mezzogiorno, odtwarzająca rolę Idy Dalser, ukrywanej i poniżanej przez długie lata żony Benito Mussoliniego, której po zdobyciu władzy się wyrzekł. Bellocchio opowiada historię w sposób stosunkowo nieśpieszny, co czasem staje się bolesne, zwłaszcza w przypadku przydługich scen erotycznych. Zaangażowane aktorstwo Mezzogiorno i Filippo Timi nadaje obrazowi drapieżność i dramatyzm. 3,5/5

Klopka (Pułapka), reż. Srdan Golubovic





"Pułapka" Golubovica to moralna zagwozdka, w centrum której znajduje się Mladen. Mężczyzna staje przed piekielnie trudnym wyborem - jedynym sposobem na zdobycie pieniędzy na operację dla śmiertelnie chorego syna jest zabicie człowieka. Nie uważam siebie za zwolennika tego typu fabuł. Najsłabszym punktem filmu był dla mnie rozwlekły scenariusz, aż nazbyt często pokuszający się o łatwe rozwiązania. "Pułapkę" uratowało wyczucie wizualne Golubovica oraz oszczędne aktorstwo (świetna scena konfrontacji małżeńskiej w szpitalu). 3/5

L'Illusionniste (Iluzjonista), reż. Sylvain Chomet





"Iluzjonista" robi ogromne wrażenie, między innymi z powodu zamiłowania Chometa do detalu. Kreska autora pieczołowicie odzwierciedla realia przełomu lat 50. i 60., traktując je przy tym z dowcipem. Ta francusko-brytyjska animacja to obraz w wielu aspektach nostalgiczny, nawiązujący do wczesnego slapsticku, przez który budowano portret postaci, a nie jej karykaturę. Niezrealizowany dotąd scenariusz Jacques'a Tati okazuje się czymś, co odpowiada na potrzeby współczesności, w żadnym wypadku nie wydaje się przestarzały. Przeciwnie, bawi i wzrusza uniwersalnością i prostotą. 4/5

V/H/S, reż. David Bruckner, Glenn McQuaid, Radio Silence, Joe Swanberg, Ti West, Adam Wingard

 
Interesująca koncepcja w praktyce okazała się dużo większym problemem, niż się wydaje. Talentu nie brakuje - za kamerą stanęła grupa dojrzewających liderów amerykańskiego kina niezależnego. Zapewne miała to być zabawa z paradokumentalną formą, która ostatnio przeżywa renesans. Udało się połowicznie. Panowie podeszli do tematu z odpowiednią dozą makabrycznego humoru, nowele zapewniają dobrą, nieskomplikowaną rozrywkę pełną niespodziewanych zwrotów akcji. Jednocześnie film wpada w pułapkę niespójności, w szczególności razi opowieść łącząca wszystkie pozostałe - okazuje się mało odkrywcza, pretekstowa i dezorientująca. 3/5

After Hours (Po godzinach), reż. Martin Scorsese


"After Hours" jest jedną z najdziwniejszych ofert w filmografii twórcy "Taksówkarza". Brawurowy i nieprzewidywalny scenariusz Josepha Miniona miał być początkowo sfilmowany przez Tima Burtona, ale kiedy na horyzoncie pojawiło się nazwisko "Scorsese", niedoświadczony jeszcze reżyser słusznie ustąpił miejsce gigantowi. W efekcie powstał wzór czarnej komedii, która zaczyna się bardzo niewinnie, żeby później zamienić się w lawinę niedorzecznych przypadków. Gołym okiem można dostrzec, że tworzenie "Po godzinach" było dla Scorsese świetną zabawą. Wykorzystał okazję do sparodiowania stylistyki Hitchcocka. Za pośrednictwem genialnie obsadzonych aktorów ukazał galerię obłąkańców, neurotyków i nieudaczników. 4,5/5

Runaway Train (Uciekający pociąg), reż. Andriej Konczałowski



"Uciekający pociąg" jest w gruncie rzeczy całkiem zabawny. Konczałowski zobrazował perypetie zadręczonych bohaterów w sposób patetyczny, energiczny, co odzwierciedla się w nad wyraz entuzjastycznym aktorstwie duetu Jon Voight i Eric Roberts. Kiedy jednak widz przyjmie konwencję przesady i przymruży oko na mało subtelne alegorie, to film staje się bardzo ożywczym i pochłaniającym doświadczeniem. Pomimo, że "Uciekający pociąg" został zrealizowany na podstawie pomysłu Akira Kurosawy, ideologia zdecydowanie schodzi na drugi plan (nihilizm urasta tutaj do poziomu bohaterskiej postawy). Zostaje zdominowana przez zręcznie zrealizowane sceny akcji, które prawdopodobnie stanowią największą zaletę obrazu Konczałowskiego. 4/5
   





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz