sobota, 23 lutego 2013

scenariuszoryg

Scenariusze oryginalne:

6) Wes Anderson, Roman Coppola (Moonrise Kingdom)
Znowu "Moonrise"! Sztywne i wyprane z emocji wymiany zdań, dopracowane tony wypowiedzi, wszystko pod zwartą dyrygenturą Andersona. Nie chodzi nawet o kulisowe wątki cudzołóstwa, czy innych grzechów wynikających z rozczarowania bohaterów własną egzystencją. Uważam ten film głównie za majstersztyk niezręcznej stylizacji i degradacji świata przedstawionego (erotyka jest mało erotyczna, a przejęci rodzice wydają się mało przejęci).

5) Martin McDonagh (Seven Psychopaths)
Scenariusz McDonagha działa doskonale na kilku płaszczyznach, trochę gorzej funkcjonuje motyw łączący pozostałe wątki, czyli niemoc twórcza Marty'ego (Colin Farrell). Problem ten opiera się na jednym dowcipie - scenarzysta nie potrafi wycisnąć z siebie oryginalnego pomysłu, więc inspiruje się cudzymi opowieściami. I te opowieści są głównym powodem, dzięki któremu "Siedmiu psychopatów" pozostaje zabawnym, inteligentnie skonstruowanym filmem.

4) Michael Haneke (Amour)
Haneke umiejętnie posługuje się alegoriami oraz wie, jak w oryginalny i zarazem nieskomplikowany sposób wpłynąć na psychikę widza. Genialnie zaciera różnicę między snem i rzeczywistością. Wymaga od publiczności umiejętności skojarzeniowych, co świadczy o tym, że traktuje ją z szacunkiem. 

3) Paul Thomas Anderson (The Master)
Anderson pogłębia swój talent do tworzenia ambiwalentnych, tajemniczych portretów. O czym "Mistrz" właściwie jest? O ideologicznej pustce Amerykanów po okresie wojny? O rozpadzie osobowości? O procesie tworzenia nowych doktryn? O skomplikowanych relacjach damsko-męskich i męsko-męskich? Może być o wszystkim i o niczym. Jako widz nie żałuję czasu, jaki zainwestowałem w rozważanie nad tym filmem.

2) Whit Stillman (Damsels in Distress)
Czasem wydawało mi się, że Stillman dostosował swój scenariusz do artystycznej osobowości Grety Gerwig. Violet, przepełniona poczuciem elitarności, nieco oderwana od ziemi, z głową pełną dziwnych przekonań i pomysłów, to idealna postać dla pierwszej damy mumblecore. "Pannice w opałach" jawi się jako typowe kino "konwencji", złośliwie uznawane za pretensjonalne zniekształcenie rzeczywistości. Owszem, Stillman przedstawia szkolne konwenanse w krzywym zwierciadle, ale rozumie również, co to umiar. Szanuje swoje postaci i jednocześnie bezlitośnie się z nich naśmiewa. Jego wizja świata jest zarazem karykaturalna, jak i przerażająco bliska rzeczywistości.

1) Sang-soo Hong (Book chon bang hyang)
Byle cwaniak mógłby powiedzieć, że ten obraz jest orientalnym, artystowskim odpowiednikiem "Dnia świstaka". Scenariusze Honga wyróżniają się tym, że brzmią jakby były historią tworzoną w trakcie seansu. Bohaterowie stale ewoluują, wątki ulegają reinterpretacji. Sytuacje powtarzają się kilkukrotnie, raz zmienia się pojedynczy element akcji, raz kontekst całej sceny. Reżyser rozwijając swoją opowieść ukazuje swój proces twórczy. Pierwsze miejsce za intrygę i unikalną wizję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz