Zdjęcia
Ryszard Lenczewski
(La femme du Veme) – innym dobrym przykładem współpracy Lenczewskiego i
Pawlikowskiego jest „Lato miłości”, gdzie polski operator pieczołowicie oddał
atmosferę chwil, które gwałtownie przemijają, jego fotografia charakteryzowała
się zmysłowością i surowością; w przypadku ekranizacji Douglasa Kennedy’ego
kamera jest dosyć wolna i refleksyjna
Arkadiusz Tomiak
(Obława) – spojrzenie Tomiaka przekonało mnie już na samym początku –
długie, nieprzerwane ujęcie zatopione w kolorach szarości; obrazowanie wojny w
danym kluczu chromatycznym jest wśród filmowców dosyć powszechne; Tomiak unika
pompatyczności, najbardziej zachwycają niemalże statyczne panoramy (patrz:
Kondolewicz prowadzony na egzekucję)
Peter Suschitzky
(Cosmopolis) – praca Suschitzky’ego w adaptacji Dona DeLillo nosi znamiona
typowego filmu Cronenberga: kadry są poniekąd klaustrofobiczne, ruch
nieśpieszny, świeżym akcentem są natomiast ostre kontrasty
Bruno Delbonnel
(Faust) – eksperymentalne podejście Sokurowa zostaje ujarzmione przez
wybitnego francuskiego operatora: multum kadrów zniekształconych,
prześwietlonych – z drugiej strony niezwykła spójność (świetnie Delbonnelowi
wyszła angelizacja postaci Gretchen)
Gokhan Tiryaki
(Once Upon a Time in Anatolia) – największą wizualną ucztą w obrazie
Ceylana są panoramy stepów Anatolii oraz bohaterowie przemierzający ich bezkres
Christophe
Beaucarne (Poulet aux prunes) – perfekcyjnie skomponowane kadry spotkań
bohatera z Azraelem, gdzie tło jest po prostu czarne
Jakob Ihre (Oslo, 31.
august) – z jednej strony rzeczywistość na ekranie wydaje się niemalże
namacalna; z drugiej kadry przesycone są uczuciem spustoszenia i melancholii,
nawet wtedy, kiedy Ihre rejestruje sceny ze sporą ilością statystów
Stephen Soderbergh
(Magic Mike) – Soderbergh zbyt rzadko zbiera wyróżnienia za fotografię;
jego kadry mają dokładnie przemyślaną kompozycję, zwłaszcza w scenach, których
konwencja nawiązuje do teledysku
Adrian & Mihai Silisteanu (Din dragoste cu cele
mai bune intentii) –
kamera braci Silisteanu to jedna z największych zalet kameralnego dramatu;
koncepcja przyjęcia punktu widzenia pojedynczych postaci była świetnym pomysłem
– nie jest to jednak typowa fotografia w stylu POV: ujęcia charakteryzują się
nadzwyczajną gładkością (jedne z najlepszych ujęć ze steadicamu, jakie
widziałem w zeszłym roku)
Darius Khondji (Amour) – Khondji z pietyzmem realizuje rygorystyczne założenia Hanekego, ma wielki udział przy budowaniu napięcia
Ben Richardson (Beasts of the Southern Wild) – zwykle nie jestem zwolennikiem aż tak liberalnego sposobu fotografowania akcji – Richardson sprawia jednak, że częste wstrząsy I utraty ostrości tworzą nową jakość fotograficznej poezji
Roger Deakins (Skyfall) – jeden z czołowych kandydatów do Oscara za najlepsze zdjęcia; Deakins w rejestrowaniu scen akcji doszedł do takiej maestrii, że ciężko zarzucić mu nawet drobne poślizgnięcie
Hans Fromm (Barbara) – świetny przykład statyki w kadrze; Fromm oświetla Ninę Hoss z takim upodobaniem, że jej ostre rysy twarzy i mało subtelny makijaż tworzą zupełnie nowy kanon kobiecego piękna
Yves Belanger (Laurence Anyways) – najbardziej dosadnym określeniem dla ostatniego filmu Dolana jest „artystyczne przegięcie”; przeestetyzowane kadry Belangera dzielnie znoszą rozbuchaną wyobraźnię Kanadyjczyka (szkoda, że ta emocjonalna nagość za szybko robi się monotonna)
Greig Fraser (Zero Dark Thirty) – śledzę twórczość Frasera od “Jaśniejszej od gwiazd” Jane Campion, gdzie sięgnął wyżyn fotograficznej estetyki; w filmie Bigelow jego talent trzymany jest w ryzach, ale udało mu się znaleźć niewielką przestrzeń na eksperymentowanie z paradokumentalną konwencją
Romain Winding (Les adieux a la Reine) – Winding, podobnie jak Rasmus Videbaek w “Kochanku królowej” udowadnia, że w dramatach kostiumowych jest miejsce dla kamery z ręki; Winding realizuje to założenie w bardziej efektywny sposób – sztywne zbliżenia i surowe rejestrowanie postaci w ruchu niejednokrotnie łapią za gardło
Nicolas Bolduc (Rebelle) – laureat zeszłorocznej Złotej Żaby; subtelne wykorzystanie zielonego filtra i świetne zbliżenia
Geir Hartly Andreassen (Kon-Tiki) - ciężko się nie zachwycać głębią koloru I wyrazistymi kontrastami; najbardziej przypadły mi do gustu paralelne ujęcia na początku i końcu filmu
Claudio Miranda (Life of Pi) – faworyt większości stowarzyszeń krytyków w USA; owszem, film jest wizualną ucztą, ale wciąż ciężko mi ocenić obrazy, w których większość ujęć oparto na efektach specjalnych
Edward Lachman, Wolfgang Thaler (Paradies: Liebe) – zaskoczyło mnie, że funkcję operatora w filmie Seidla pełnił Edward Lachman; po raz kolejny udowadnia, że jest świetnym naśladowcą i reinterpretatorem – w „Daleko od nieba” nawiązywał do twórczości Douglasa Sirka, w „Paradise: Love” idealnie wpasował się w klucz wizualny Seidla (tj. ujęcia, które wyraźnie alienują bohaterów od reszty ekranowej rzeczywistości)
Robert Richardson (Django Unchained) – kolejny operator wyróżniony w tym roku przez Akademię; Richardson dokonuje współczesnej interpretacji estetyki kina exploitation; fotografia charakteryzuje się bogatą kolorystyką, wysmakowaniem i rytmem, akcentowanym przez montaż Freda Raskina
Norm Li (Beyond the Black Rainbow) – “2001: Odyseja kosmiczna” pod wpływem środków halucynogennych – nie jest aż tak wystawnie, ujęcia są dużo krótsze, a kontrasty mniej delikatne
Inti Briones (The
Loneliest Planet) – nie chodzi tutaj jedynie o surowe piękno kaukaskich
gór; Loktev kocha opowiadać historie w długich ujęciach, Briones nadaje im bezpośredniość
obserwatora, który nie tylko biernie rejestruje kolejne etapy podróży bohaterów
– skupiając na nich swój obiektyw wślizguje się także w ich życie wewnętrzne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz