czwartek, 7 lutego 2013

znak zycia

Wpadam na chwilę, aby oznajmić komukolwiek, kogo obchodzi treść tej skromnej witryny, że zamierzam dokonać podsumowania roku 2012 w filmie. Nic nowego, zrobię dokładnie to samo, co wszystkie blogi o tematyce kinematograficznej, tyle że z co najmniej miesięcznym opóźnieniem (brawo!). Na swoją obronę mogę powiedzieć, że ta piekielna rzecz zwana "sezonem oscarowym" jeszcze się nie skończyła, więc zostało trochę czasu na kompilacje.

Za pracę zabiorę się po seansie ostatniego ważnego tytułu, z którym wciąż zwlekam (niekoniecznie dlatego, że najlepsze zostawiam na koniec - to zupełny przypadek). Mowa o "Lincolnie" Spielberga, określanym przez prasę jako najgroźniejszy kandydat do złota przyznawanego przez akademię obok "Argo" Afflecka.

Jeszcze nie przemyślałem od którego elementu zacznę przy tworzeniu rankingów, ale prawdopodobnie będzie to montaż albo zdjęcia. Czyli te kategorie, którymi nikt się nie przejmuje. Przynajmniej tak się mówi.

W przeciągu dwóch najbliższych tygodni zrealizuję wyżej zamierzony cel. W podziale na kategorie nawiążę do listy nominacji do Oscarów. Mogę krytykować przemysł, ile chcę, ale w nagrodach akademii jest pewien magnetyzm. Można nie znosić podziękowań, przewidywalnych zwycięzców, czyWeinsteinów klepiących swoich podopiecznych po ramieniu. Ponad 80-letnia tradycja potrafi w jakiś dziwny sposób te wrażenia zniwelować.

Ilość wyróżnionych w każdej kategorii rozszerzę do sześciu. Napiszę też parę słów o osiągnięciach, które nie zmieściły się w gronie "nominowanych". Podsumowując:

- zdjęcia
- montaż
- scenariusz oryginalny
- scenariusz adaptowany
- muzyka
- piosenka
- reżyseria
- aktor drugoplanowy
- aktorka drugoplanowa
- główna rola męska
- główna rola żeńska
- debiut fabularny
- dokument
- animacja
- film fabularny

Plus dwa tygodnie na napisanie. Hm. Skoro wariaci typu Sashy Stone czy Nathaniela Rogersa robią podobne rzeczy codziennie... może zadanie mnie nie przerośnie.

Nara


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz